19 kwi 2009

X. Gienek

Księdza Gienka poznałem 22 lata temu. Przyszedł do mojej rodzinnej parafii jako wikary. Rozpoczynałem wtedy edukację w 8 klasie szkoły podstawowej. Będąc katechetą przygotowywał mnie i moich kolegów i koleżanki do bierzmowania. Katecheza była jeszcze wtedy na salkach przy probostwie. W sumie uczył mnie religii całe 4 lata, okres swojej pracy w mojej parafii. Dobrze wpisał się w pamięć i serca parafian. Wiele czasu poświęcał młodzieży. To z nim rozpoczynaliśmy piesze pielgrzymki na Jasną Górę. Spotkania modlitewne w ciągu roku, ogniska, mecze piłki nożnej. Ksiądz Gienek, zwyczajny, prosty, normalny człowiek. Na pozór niczym się nie wyróżniał. A jednak... To, co charakteryzuje jego osobę to bycie blisko drugiego człowieka. Takie zwyczajne, tak po prostu. Ksiądz Gienek jest po prostu Człowiekiem. Dobrym Człowiekiem. Jego bycie blisko drugiego pozwalało nie tylko nam, ówczesnej młodzieży, ale i starszym stawać się bardziej otwartym, czuć się w kościele jak w domu, budować piękne, zdrowe przyjacielskie relacje, a także mnie osobiście potwierdziło słuszność wyboru kapłańskiej drogi. Po jego odejściu z parafii pozostała nie tylko pamięć, ale przyjacielska więź z wieloma ludźmi (w tym także ze mną), która pomimo upływu czasu nie zamarła, ale trwa.

Dziś Ksiądz Eugeniusz świętował 25.lecie przyjęcia święceń kapłańskich. Piękna, zwyczajna (jak on jest zwyczajny) uroczystość w parafii, której obecnie jest proboszczem. Obecność wielu ludzi, z poprzednich parafii w których pracował i z aktualnej parafii, którzy przyszli, żeby się pomodlić w intencji swojego pasterza, podziękować i złożyć życzenia, jest świadectwem autentyczności życia i posługi Księdza Eugeniusza. Mnie (i wielu innym) trudno było się przyzwyczaić do określenia: Jubilat. Trudno było uwierzyć, że to już 25 lat!

Cieszę się, że mogłem dziś świętować z Eugeniuszem, jego bliskimi i parafianami, których poznałem już dobrze i do których lubię wracać. Dziękuję Ci, Eugeniuszu za to, że mogłem Cię spotkać kiedyś tam, za Twój przykład, Twoje towarzyszenie i przyjaźń, która trwa!

Tak sobie myślę, że umiejętność bycia blisko drugiego człowieka, jego życia, spraw, radości, smutków, jest czymś najpiękniejszym, co może posiadać człowiek. Empatia, współodczuwanie, albo po prostu umiejętność przyjaźni. To prawda, kiedyś było łatwiej. Dziś dominują relacje wirtualne, a one mimo wszystko wyjaławiają naszą sferę uczuć, zamykają i rzucają niejednokrotnie w przestrzeń osamotnienia. Gościnność, otwartość, czas dla drugiego, umiejętność poświęcenia się dla kogoś, zainteresowanie drugim... jest dziś jakiś deficyt tych dobrych i pięknych postaw. A szkoda... Kiedyś rozmawiałem z kimś z rówieśników na taki temat, czym przegrywamy dziś u młodszych od nas. On zwrócił mi uwagę, że chcemy być bardzo skuteczni w działaniu, lecz nie potrafimy być blisko drugiego. Jestem przekonany, że warto zaryzykować większą otwartość i gościnność. Ostatnie tygodnie mojej hospitalizacji pokazują mi jak boli doświadczenie bycia zapomnianym przez osoby, na których mi zależało, od których oczekiwałbym zwyczajnego, ludzkiego wsparcia.

Tak na marginesie, czuję, że wzmaga się we mnie na nowo lęk i strach przed tym, co mnie czeka... Dziś jednak niedziela Miłosierdzia Bożego. W tym roku odmówiłem całą nowennę. A teraz proszę, po cichu: Jezu, ufam Tobie!

2 komentarze:

  1. Dzięki za piękne świadectwo. Ja ks. Gienka znam dość przelotnie, jednak podczas każdego z naszych spotkań ujęła mnie jego życzliwość i otwarcie na drugiego człowieka. Bardzo go za to cenię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lukaszu, masz jakis numer na ktory mozna do ciebie zadzwonic w Polsce?
    slawek (szkredka@hotmail.com)

    OdpowiedzUsuń