31 maj 2009

W dzień Pięćdziesiątnicy

W piątek wieczorem powiedziałem kazanie. Pierwsze po z góra dwóch miesiącach przerwy. Nieśmiało. Trochę niepewnym i drżącym głosem, jakbym był dopiero po święceniach… Powiedziałem na naszym rocznikowym 10.leciu w bielskim kościele NMP Królowej Polski.

Wczoraj w mojej parafii, kolejne kazanie. Tym razem na 25.leciu małżeństwa Czesławy i Józefa. Znów ta nieśmiałość. Jednak potrzebowałem tego! Nie potrafię być księdzem bez głoszenia Słowa. On o tym wie! Dziękuję Mu, za tę nieśmiałość, bo był czas, że byłem już zbyt pewny siebie…

Dzisiaj Pięćdziesiątnica. Niespodziewanie ks. proboszcz prosi mnie o pomoc i przewodniczenie Mszy św. Celebruję sam. Chce, by była bardzo uroczysta. Śpiewam i przepiękną sekwencję i prefację i uroczyste błogosławieństwo. Dokładnie tak samo, jak przed 10 laty, gdy celebrowałem prymicyjną… Czuję, jak serce mi wali niemiłosiernie szybko. To moje poranione serducho z mnóstwem sztucznych nowości wokół. Boże, jak się cieszę, że dałem z siebie wszystko! Na Twoją chwałę! Jak ja tego potrzebowałem, by znów być księdzem w apostolskim działaniu. Wiem, umówiłem się z Tobą kolejny raz, że będzie bardziej jak Ty chcesz. Nie ja. Za dużo było „mojego” wcześniej. Żebym tylko nie zapomniał o tym, co w umowie… (na pierwszym miejscu pokora).

Wczoraj odwiedził mnie Boguś, przyjaciel ze studiów. Bardzo jestem mu wdzięczny za duchowe, braterskie towarzyszenie mi w ostatnim czasie. No i, że przyjechał. Potrzebuję takich wizyt, bardzo.

Właściwie to, Bogu dzięki, każdy dzień jest lepszy od poprzedniego, sił przybywa! Czas najwyższy wziąć się powoli za jakiś konkretny program. Czas wrócić do studiów i pisania doktoratu. Nie można osiąść w fotelu i cały czas rozczulać się nad swoim losem. Czas wrócić do pracy!

Słucham komentarza do dzisiejszej Uroczystości ze web - strony dominikańskiej Tym razem autorstwa o. Jacka Krzysztofowicza OP. W kontekście poprzedzającym Zesłanie Ducha Świętego, czyli w kontekście Wniebowstąpienia Jezusa, mówi o. Jacek, że „Prawdziwa przyjaźń, prawdziwa miłość jest możliwa tylko w wolności. Dlatego Jezus odszedł i zarazem wrócił jako Duch Święty. Wrócił jako wicher. Nie przypadkiem Bóg przychodzi do nas pod postacią wiatru. Nieuchwytnego, ale pełnego mocy. Wiatr oznacza wolność. Nie da się go pochwycić. Nie da się go zamknąć w ramki. Nie da się mu powiedzieć: „odtąd – dotąd”, „tu jesteś, a tu cię nie ma”. Wiatr przychodzi nie wiadomo skąd i dąży nie wiadomo dokąd. Bóg jest sobą. Nie jest oswojony. Jest pełen dzikości i mocy, jak wicher. Ale jeżeli On jest wolny to znaczy, że tę wolność daje także nam. Bóg pragnie, abyśmy spotykali Go w wolności. Nie mówi nam: „powinieneś”, „musisz”. Pyta: „Czy chcesz, abym cię porwał?”. „Czy chcesz razem ze Mną wyruszyć w drogę?”.

1 komentarz:

  1. hej bracie
    w poniedzialek 2 egzainy wstep do pisam sw i akty apostolow zdane !
    dzisiaj teologia pastralna zdana ( dzisiaj 9.50/10 ) tych poniedzialkowych nie znam ale wiem ze pozytywnie
    pozdrawiam
    Z Bogiem
    Ro

    OdpowiedzUsuń