11 gru 2010

Z pewną dozą niepewności...

Niezgrabnie trochę, z pewną dozą niepewności, czy jeszcze potrafię, spróbuję jednak. Dla siebie przede wszystkim. Potrzebuję tego bardzo znów. Pisanie wydobywa z wnętrza człowieka to, co w nim siedzi. Pozwala popatrzeć na „linki” prowadzące do przestrzeni sytuacji, myśli, uczuć i emocji o ogromnej ilości treści. Nie jest się w stanie przekazać wszystkiego, co stanowi tak zwane doświadczenie wewnętrzne czy duchowe człowieka. Wszystko to jest tylko jakąś sygnalizacją. Na więcej trzeba czasu, bliskości, przyjaźni, odwagi… a i tak nie jest się w stanie (nawet przed sobą) oddać wszystkiego. Przed laty zapytał mnie profesor na obronie mojej pracy magisterskiej, czy warto pisać „Dzienniki”. Odpowiedziałem twierdząco. I wciąż jestem do tego przekonany. Dlatego spróbuję znów. Dla siebie. Przede wszystkim dla siebie.

Za oknem śnieg. Tak, śnieg. Od kilku miesięcy jestem w Polsce. Na własna prośbę. Potrzebowałem zmiany. Czułem, że to już czas. I choć jeszcze poprzedni etap niedokończony, to jednak to był czas. Po dwóch miesiącach w Małopolsce, znalazłem się nieoczekiwanie na Dolnym Śląsku. Próbuję wejść w mentalność i życie mojej Ojczyzny po kilku latach rozłąki. Próbuję wejść w nowe obowiązki, których jest chyba znów (za)dużo. Są pośród nich takie, które lubię, ale są też takie, które kosztują wiele stresu i napięć, a niekoniecznie dają poczucie spełnienia i satysfakcji. Wracając do tego powrotu… Jednak trochę, a może bardzo inną Polskę zostawiłem we wrześniu 2002 roku. Nawet kiedy wracałem tu na krótsze bądź dłuższe chwile, wydawało mi się, że jest tak samo. Teraz widzę jak dużo się zmieniło. Nie wiem, czy na dobre. Chyba próbuję odnaleźć samego siebie w tym wszystkim. Coraz częściej powtarzam słowa Psalmu: „Dobrze to dla mnie, Panie, żeś mnie upokorzył”… za wiele… Szukając siebie, szukam innych. Ludzi, człowieka, który myśli podobnie jak ja, czuje podobnie jak ja, ma filozofię świata podobną do mojej. Nie, nie mówię teraz o jakiejś przyjaźni. Sporo mógłbym samemu sobie na tej płaszczyźnie powyrzucać. Myślę o kimś, kto dzięki podobnej opcji i spojrzeniu, byłby wsparciem. Dużo się zmieniło. W naszej katolickości też, oj!

Mam jednak takie przekonanie, że nie znajdę siebie poza sobą. Czuję potrzebę ciszy, regularnego przebywania w przestrzeni swojej samotności. Mam coraz silniejsze przekonanie, że nic nie mogę zrobić bez słuchania Słowa, bez ciszy adoracji. W listopadzie pojechałem na kilka dni rekolekcji do jednego z domów tuż za murami Jasnej Góry. Od nie pamiętam kiedy, wstawałem przed godziną 6 rano, by pójść do jasnogórskiej kaplicy. To było niezwykłe, gdy o tej bądź co bądź wczesnej godzinie, spotykałem sporą grupę ludzi, w różnym wieku, którzy przyszli albo na pierwszą Mszę św., albo do spowiedzi. Popatrzyłem na to w kontekście moich refleksji o naszej wierze i katolickości. Pomyślałem, że pomimo zmian, rozwoju, ataków, pochwał, itp. na Jasnej Górze jest wciąż tak samo jak 600, 300, 100, 10 lat temu… ludzie odmawiają „Zdrowaśki”, spowiadają się, przyjmują komunię św., na kolanach przechodzą wokół ołtarza Matki. I trwają. I oni, i to miejsce, i Polska. Odkryłem wtedy, że w tym wszystkim jest coś bardzo mojego, coś, co zagubiłem lata temu… Wstawanie na 6 rano do klasztorku, „zdrowaśki”, prosta wiara… Jakieś tajemnicze źródło siły. Trudne do wyjaśnienia tak ot, po prostu, w naszej narcystycznej czy celebrytycznej rzeczywistości. A jednak to ranne wstawanie i modlenie się – działa!

Nie zmieniam tytułu bloga. Wprawdzie moje „dziś” jest daleko od Romolo, to jednak zostawiłem tam cząstkę siebie. I zawsze będę tam wracał z rozrzewnieniem. To był dobry czas! Oby i ten nie był gorszy! Oby…!

6 komentarzy:

  1. ojciec jestes wielki ! reszte nie bede dopisywac bo znasz moje zdanie .
    pozdrawiam serdecznie
    blogoslawionego adwentu ( tego co zostalo jeszcze )do uslyszenia w PL

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo, więc jednak, Luko, namyśliłeś się na powrót :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, Pawle, chyba tak! I cieszę się, że wciąż tu zaglądasz! Pozdrawiam z Dolnego Śl.! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ...dzieki za to podzielenie się. Sporo również moich przezyć ubranych w słowa...

    OdpowiedzUsuń
  5. A Dolny Śląsk ma powód do radości, że Ktoś taki tu zawitał!

    OdpowiedzUsuń
  6. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

    Mam na imię Ewa, obecnie piszę pracę na temat uczestnictwa kapłanów/zakonników w blogosferze. Ankieta jest w pełni anonimowa. Uzyskane informacje wykorzystam jedynie w postaci zbiorczych zestawień statystycznych.

    Jeśli chciałby mi ksiądz pomóc proszę o kontakt:
    elaskarzewska@gmail.com

    Ewentualne pytania i uwagi również proszę wysyłać na ten adres e-mail.

    Z góry dziękuję za poświęcony mi czas i szczere odpowiedzi!

    OdpowiedzUsuń